sobota, 3 maja 2014

Rozdział 10


"Niaaal" krzyknęłam podnosząc się i znaosząc łzami. Nieiwem ile dni minęło odkąd się dowiedziałąm że chłopak jest martwy. Nie obchodziło mnie to, naprawdę nie obchodziło. Straciłam kolejną osobę na której mi zależało. Siedziałam w moim pokoju, jak sądzę. Nagle drzwi się otworzyły i wpadło do niego dużo jasnego światła a do środka weszła Effy. "Cass, okej kumam że rozpaczasz nad stratą Nialla, ale ja chyba już mniej rozpaczałąm po stracie mojej ekipy i rodziny śpiąc w psychiatryku niż ty teraz. Ale ogólnie tutaj ci kładę ciuchy, zapal sobie światło i idź weź prysznic i za półtorej godziny wychodzimy więc raz ciach." dziewczyna rzekła i zapaliła światło i skrzywdziła przez to moje oczy. Powolnym ruchem podeszłam do łazienki i wzięłam prysznic, potem wyszłam i podeszłam do lustra jak zawsze. Moje odbicie w ogóle nie przypominało mnie, ciemne wory pod oczami okazywały zmęczenie, moja twarz była balda a oczy nie świeciły się tak jak kiedyś. Szybkim ruchem wyszłam z łazienki nie patrząc na siebie i wróciłam do dużego pokoju i ubrałam na siebie strój któy przyniosła mi Eff. <KLIK> Jak sądze było dzisiaj bardzo ciepło dlatego nie dali mi marynarki. Powoli zeszłam na dół i zauważyłam, że wszyscy siedzieli już w salonie także ubrani bardzo klasycznie. Spojrzenia wszystkich w pokoju zwróciły się w moją stronę a następnie wszyscy poszliśmy do dużych i czarnych Lange Roverów i pojechaliśmy w nienzaną mi stronę. Wyszło tak że siedziałam pomiędzy Nikki i Sam. Sądze, że są moimi przyjaciółkami. Chyba że Justin też sie wkurzy i je też zabije. W końcu podjechaliśmy gdzieś i mogłam wysiąść. Po chwilii moja głowa uświadomiła mi, że znajduje się na ziemi cmentarza. "Po cholere tu jestem?" wyrypiałam, lecz nikt nie raczył mi odpowiedzieć i udali, że nie zadawałam żadnego pytania. Zaczęłam za nimi podążać, wiedziałam co już, na co powinnam się psychicznie przygotować i nie byłam pewna że chcę tam iść. Wolnym krokiem zbliżaliśmy się do miejsca gdzie był pochowany Niall. Do tej pory nikt się do mnie nie odzywał co było bardzo krępujące, ponieważ czuje się jeszcze bardziej samotna. Niall potrafił chociaż trochę pomóc zapomnieć o tym w jak bardzo dennej sytuacji się znajduje. A Justin tak po prostu odebrał mu życie, kto wie czy bylibyśmy parą do końca życia czy byśmy się rozstali za miesiąc. Kiedy stanęliśmy jedyne co było to marmurowy nagrobek wraz ze złotymi wygrawerowanymi literami. "Niall James Horan 13,09,1996-19.06.2013" popatrzyłam na dwa wianki kwiatów i się załamałam. Dopiero teraz do mnie doszło że go nie ma, jego zwłoki leżą w trumnie która leży 3 metry pod nami i nigdy już go nie zobacze. (dotychczas przestałalm wierzyć w to że jest jakieś życie po śmierci) Przykucnęłam i dotknęłam ręką zimnego marmuru i poczułam, że nic już nie ma. Niall odszedł. Nie mam już niczego tutaj.

•••
okej dodaje rozdział bo jestem miła, ale komentarzy nadal nie ma :/ powiem wam, że teraz nie miałam zbytnio dużo wolnego czasu ponieważ jak każdy mam problemy, życie rodzinne i przyjaciół z którymi musze spędzać czas. Więc zróbcie mi chociaż przent na urodziny i gdyby tutaj się znalazło chociaż 14 komentarzy byłabym wdzieczną i odrazu dodałabym ten rozdział. Ly i dziekuje ze ze mna jestescie ♥

1 komentarz:

  1. Boże kocham twoje opowiadanie ♥ Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Wspaniale piszesz i nie przestawaj bo ci to bardzo dobrze wychodzi :*

    OdpowiedzUsuń